piątek, 18 kwietnia 2014

Wielkanocne inspiracje

Wielkanoc się zbliża, więc ja, zamiast pisać magisterkę, przeglądam sobie zdjęcia zajączków, króliczków, kurczaczków, kwiatków, mazurków i innych wiosenno-świątecznych klimatów. Wśród nich przewija mi się cała masa inspiracji typu "odmień swój dom na wiosnę". I co tylko zobaczę to myślę i kombinuję, jak coś takiego wyczarować z dostępnych mi artykułów.

W tym roku wyszedł mi jednak tylko stroiczek w wersji minimalistycznej, ale myślę, że starczy :) . Użyłam gałązek wierzby, szafirków, stokrotek i niezapominajek, z których powstało malutkie gniazdko.

Jak widać wystarczy kilka kwiatków z ogródka, plastikowe jajeczka, stary słoik i kokardka, żeby wprawić się w dobry nastrój i odmienić wnętrze, albo  przynajmniej stolik do kawy.






Wesołych Świąt (i wielu pięknych inspiracji) życzą Olka i Gosia!

 



piątek, 27 grudnia 2013

Podziękowania


Chciałabym serdecznie podziękować Jakubowi Płonce, jest autorem tego projektu :

Myślę, że nowy podpis świetnie oddaje nasz cytrynowy charakter ;)

Olka

środa, 25 grudnia 2013

Świąteczne pierniczki

Co roku około dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem w całym naszym domu pachnie przyprawami. Wiadomo wtedy, że Olka zagniata ciasto na pierniczki. Przepis ten wycięłam 5 lat temu z TeleTygodnia :) Jest to przepis z Kasi i jest najlepszym przepisem na pierniczki, jaki wypróbowałam. A było ich wiele ;) Piekłam je w wielu kombinacjach i na wiele sposobów, ale ten w moim przypadku okazał się niezawodny. Z takiej kulki ciasta wychodzi około 30 pierniczków (zależy to oczywiście między innymi od wielkości foremek). W związku z dużą liczba osób, do których trafiają pierniczki, u mnie na jednej kulce się nie kończy ;)

Składniki:


50 g Kasi
200 g miodu
200 g cukru
450 g mąki pszennej
1 jajko
40 g kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
przyprawa do pierników
lukry do dekoracji

Miód, cukier i Kasię rozpuścić na patelni z łyżką wody. Dodać przyprawę do pierników. Całość zagotować, a następnie ostudzić. Mąkę wymieszać z kakao i proszkiem do pieczenia. Dodać jajka i masę z patelni. Składniki zagnieść na elastyczne ciasto (uformować kulę), posypać mąką i zawinąć w folię aluminiową. Odstawić do lodówki na kilka dni. Po tym czasie wyjąć ciasto z lodówki, a następnie rozwałkować ja na placek grubości około 5 mm. Foremkami wycinać pierniczki. Piec na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia w temperaturze 190C przez 10 - 15 minut. Ostudzone pierniczki dekorować podgrzanymi w kąpieli wodnej lukrami.

Ja zwykle ciasto trzymam ponad tydzień w lodówce. Przy pieczeniu pierniczków wolę wyjąć je szybciej z pieca, maksymalnie po 10 minutach, bo przetrzymane zbyt długo staja się twarde jak kamienie :/ . Oprócz tego po upieczeniu trzymam je dzień lub dwa w papierowych torebkach i dopiero dekoruje robionymi przeze mnie lukrami - wtedy dopiero są mięciusie i dokładnie takie, jak pierniczki powinny być ;)

 Moje pierniczki zamieszkały w takim świątecznym pudełku :)

Smacznego!
Olka 

wtorek, 24 grudnia 2013

Święta, święta, święta... tym razem u Olki

U mnie wersja minimalistyczna nie wchodzi w grę. W naszej rodzinie z roku na rok przybywa świątecznego przepychu. Coraz więcej przygotowań, coraz więcej prezentów (bo i dzieci coraz więcej ...), coraz więcej pracy. W tym roku do rodzinnego domu przyjechałam z dużym wyprzedzeniem, żeby wyrobić się ze wszystkim w czasie. Pakowałam, piekłam, ozdabiałam. Tak naprawdę - uwielbiam to robić. Jedyne, co mi przeszkadzało, to ciągłe napięcie, że czymś nie zdążę.
Ale udało się.

Tak w tym roku wyglądała nasza choinka.


Na ścianie zawisł ozdobiony przeze mnie wianek.


A na oknach bożonarodzeniowe lampki.


Zwyczajem u nas jest wieszanie jemioły. Co roku przywozimy z placu targowego gałąź z ogromnym "zielskiem" ;)


Poza tym wszystkim spędziłam w kuchni wiele godzin na masowej produkcji pierniczków, którymi obdarowuję co roku bliskich i znajomych.

  
Przepis na nie dodam za niedługo.

Wesołych Świąt! :)
Olka

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Święta, święta, święta...

Chyba nigdy nie byłam największą fanką świąt. Jak dla mnie to kumulacja zupełnie zbędnych spotkań, w zbyt szerokim gronie rodzinnym, która generuje spięcia i awantury. Mimo wszystko, co roku, poddawałam się głęboko w naszym społeczeństwie zakorzenionym tradycjom. Nie mogłam się jednak doczekać tego momentu, kiedy wreszcie sama będę mogła zorganizować święta po swojemu, czyli tak na prawdę nie będę musiała organizować ich wcale. No i stało się. W tym roku nie przyjeżdżam na święta do domu. Nie będzie mnie nawet w kraju. Idealny moment, aby zerwać ze wszystkimi męczącymi obrządkami. Niestety....pewne tradycje zakorzeniają się bezwiednie w człowieku i chociażby nie wiem jak ich nie lubić to jednak one zawsze gdzieś tam będą. Moja początkowa euforia powoli zaczęła przemieniać się w lekkie rozżalenia, później delikatny smutek, aż wreszcie dopadła mnie czarna rozpacz. Jak to świąt nie będzie?!?!?!

Tym sposobem, zabrałam się wczoraj za świąteczne przygotowania. Może trochę późno, ale ważne, że w ogóle. Ze względu na ograniczone możliwości moje świąteczne dekoracje nie powalają na kolana, ale jak dla mnie są wystarczające. W moim pokoju pojawił się świąteczny akcent i niepowtarzalny cynamonowo-goździkowy zapach.

Pomarańcze przewiązałam kolorowymi wstążkami i ozdobiłam goździkami:


Laski cynamonu związałam kolorowymi wstążkami:



Zamiast przystrajać moją miniaturowych rozmiarów choinkę, oprószyłam ją sztucznym śniegiem:


A to mój świąteczny kącik w całości:



Minimalistycznie też może być fajnie. Jutro zabieram się za gotowanie. Wesołych Świąt!!!

Gosia

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Prawdziwa przyjaźń nigdy sie nie kończy




Ciekawe ile osób może się pochwalić tym, że swojego przyjaciela zna całe życie – dosłownie.  My z Gosią poznałyśmy się zaraz po jej narodzinach – jest młodsza z naszej dwójki, dzieli nas 9 miesięcy.

Jeszcze dokładnie nie kojarzyłyśmy faktów, ale już wiedziałyśmy, że jesteśmy sobie bliskie. Dzieliłyśmy razem wszytko. Nie tylko zabawki ale i doświadczenia - pierwsze kroki, pierwsze słowa... Nasze dzieciństwo jest pełne opowieści – o zabawach, wybrykach, przekrętach, głupotach. Pomysły się nie wyczerpywały. Czas razem spędzałyśmy u babci i na feriach i wakacjach na wsi. Tego czasu było mnóstwo, jako dzieci myślałyśmy, że zawsze będzie go mnóstwo. Ostatnio Gośka powiedziała coś takiego: „ Pamiętam jakie to było dziwne uczucie, kiedy przyjeżdżałam do babci, a ciebie tam nie było”. Miałam dokładnie tak samo. Niestety jak to w życiu przyszedł czas na rozstanie. Dorastając zaczęłyśmy chodzić do różnych szkół, mieszkałyśmy w różnych miastach, nie było to dla nas łatwe. Większość znajomości, nawet przyjaźni nie przetrwa próby czasu i odległości, ale nam się udało. Dzwoniłyśmy do siebie niemal codziennie, widywałyśmy się kiedy to tylko było możliwe, w końcu poszłyśmy do jednego liceum, a później na studiach to się stało oczywiste, że jesteśmy dla siebie zawsze i wszędzie. Nawet gdy nie rozmawiałyśmy przez tydzień czy dwa wiadomo było że w każdej chwili, w nocy, o północy możemy do siebie zadzwonić, przyjść pogadać czy cokolwiek. Teraz mieszkamy w różnych państwach i widujemy się rzadko, ale i tak jesteśmy blisko. 

Mówi się, że rodziny się nie wybiera, ale przyjaciół już tak. Czasem warto z tym  poeksperymentować. Nam się udało. Jesteśmy rodziną i najlepszymi przyjaciółkami od zawsze i na zawsze.